czwartek, 17 stycznia 2013

A może misiaczka?


Szare zimowe popołudnie. Śnieg z deszczem pada za oknem. Leżę  sobie  okryta kocykiem na kanapie rozwiązując krzyżówkę, a obok mnie Małżonek Osobisty przy laptopie po uszy zanurzony w internecie.

Nagle odrywam ZAGADKĘ NIEROZWIĄZYWALNĄ:

- Mężu, jak się inaczej nazywa kac?

- Co ????? - mruczy Małżonek Osobisty znad laptopa

- Słuchaj, jaki jest synonim wyrazu "kac".? Na cztery litery.

- Kurcze, nie wiem. Są litery? - mąż odrywa wzrok od monitora zaintrygowany nagle pytaniem

- Tak. Druga " a ".

- Nie wiem. No nie wiem ...... Hm.....

****

Dziesięć minut później.

Przygotowuje kawę w ciszy i namaszczeniu. Nagle pada strzał.

- A by cię!!!

- ????? - rzucam pytanie oczami w stronę męża

- Idź ty... Kac na cztery litery... Wariata z człowieka robisz normalnie....

- ????!!!!! - trwa dalej zabawa w mima

- Zawsze po winie.... Kara, kobieto, KARA!!!!!


PS Zaznaczam, że nie znoszę tak zwanej wody bez gazu. W formie czystej, bo..... Może wam opowiem coś ...
Było to tak.......

- Są rzeczy na ziemi i niebie, które nie śniły się nawet filozofom - rzekła Dorota - wlewając wodę do czajniczka z zieloną herbatą.

- Doris, może nie zieloną - krzyknęłam w kierunku kuchni wyczuwając aromat tego zielonego ohyctwa, o pardon, tej herbaty, która czyni w organizmie cuda natury medycznej

- Ups.... zapomniałam, że nie jesteś fanką tego napoju. Może Coli?

- Nie. Wystarczy mała czarna z cukrem.

- Ok. Mówisz masz. - Dorota postawiła herbaciano - kawowy wypas na stoliku. Nastawiła Mozarta i wyjęła z szafki dyżurne maślane ciasteczka - Jak on mógł. Tyle siedzenia na nadgodzinach, w domu po nocach nad projektem, a tu masz...... Przychodzi taka pańcia z nogami do szyi i uśmiechem od ucha do ucha i spija całą śmietankę.... A propos śmietanki. Może mała wielka bomba kaloryczna na pociechę.....

- Żadna jakaś tam pospolita bita śmietana - Agata, nasza nowa sąsiadka, wyrosła jak spod ziemi - sorki, było otwarte...... Dorotko, tak mi przykro. Szefowie tak mają, że są ślepi na jedno oko i ucho..... Proszę, przyniosłam ci na pociechę..

Agata wyciągnęła miseczkę żelowych miśków

- Dzięki, rzeczywiście tego mi brakowało w tej chwili. Smaku żelków w ustach .....

- Ale to nie są takie zwykłe .....

- Ależ skąd! Gdzież bym śmiała szydzić z żelków w rozmiarze XXL...

- Dorota, nie kpij, tylko się poczęstuj.....

Dawaj, wyciągnęłam rękę po miśka, by uciąć tę jałową dyskusję....

- O, żesz, jakie to dobre.... Czekaj, czuję malinówkę, przysięgam.... spróbuj Doris.

Dorota bez zapału włożyła do ust cukierka i zastygła w bezruchu.

- Co to jest?

- Żelki z prądem. Dobre, nie?

- Nawet bardzo. Gdzie się takie kupuje? Doskonale imitują smak owocu w alkoholu.

- Ich się nie kupuje, tylko robi, moja droga

Jak zrobić miśki z prądem

Kupujecie miśki - żelki, tylko takie malutkie i zalewacie je w słoiku zwykłą czystą wódką , aby alkoholu było jakieś dwa centymetry ponad żelki.

Po godzinie zaczynacie "przemieszywanie" od czasu do czasu, aby miśki się nie posklejał.

Kiedy alkohol wsiąknie w żel, wysypujecie do miseczki i gotowe

Uwaga. Nie spożywać w nadmiarze, gdyż to grozi upojeniem ..... ;))))))

Smacznego

PS2
Kupiłam miśki, żeby wam zrobić i sfotografować......
Ale synki były pierwsze ........







4 komentarze:

  1. Napierw a propos krzyżówek:
    Kiedyś głowiłam się strasznie nad hasłem "od do do do".
    Gama.
    W sumie się zgadza.
    Natomiast "sweter z kołnierzem" = golf, to mnie nie przekonuje...

    A teraz a propos żelków...
    W zeszłym tygodniu jak byłam chora, to miałam straszną ochotę na żelki właśnie, późnym wieczorem. W dzień, jak już można by kupić, to mi się nie chciało.

    Przepis fajny, ale chyba też bym wyżarła same miski ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie a propos krzyżówkowych zagadek. Ale siostrzenica męża tak oto mnie zabiła: "Znajdź ciocia system i dokończ tym systemem dwa wersy literek"
      RDTC
      PSSO
      DDJD
      TCPS
      . . . .
      . . . .

      Usuń
  2. Czysta i tyko czysta, Oczywista;)

    OdpowiedzUsuń