poniedziałek, 9 lipca 2012

CHYBA NAM WSZYSTKIM ZA GORACO ....

Podczas upału mają miejsce epizody, padają zdania, które w rześkich warunkach by nie padły.
Chyba .... .
Na przykład taki mój Małżonek Osobisty. Facetem jest, zatem myśli strategicznie....
Wyśmiewa się ze mnie, kiedy obrazuję ręką falbany w letniej bluzeczce....oj matko, rozmawiając przez telefon.... ale czy to ważne takie.......?
No właśnie. WŁAŚNIE !
Małżonek wychodzi z garażu do domu.
- Mężu, zadzwoń do Aśki (sąsiadki zza płota), bo chciała, żebyś jej kupił w Biedronce zgrzewkę napoju, tylko nie wiem jakiego. 
Wchodzi do sionki...raz, dwa, trzy....wychodzi
- Telefon masz w domu.....
- Wiem, wiem, ale zobaczyłem w szybie, że jestem smarem ubrudzony na policzku, muszę najpierw to zmyć....
No dobra, żeby nie było, żem złośliwa.
Zgotowałam obiad w to letnie piekło, taki solidny, dwudaniowy....
- Dzieeeeci obiaad!!!!!!!!
- Męęężuuu obiaaaad!!!!!!!
Otwieram okno
- Koooot do dooomu!!!!! Obiaaad
....
- Hehehehe - rozległo się zza płota z prawej i z lewej...
No co, no.............



NO  A  PO  CO  SIE  MA  NIBY  KOTA  ???
(Światkotów.pl)


;)))))))




3 komentarze:

  1. Ponoć już upały i burze mają się ku końcowi...
    Nam też odbija... niedawno szukałam tego czegoś do mierzenia, nie termometr, to drugie... (chodziło mi o centymetr), kazałam mężowi "zaświecić okno" ( czyli zaświecić lampkę i otworzyć okno ) itp.
    Elwi tylko z niespożytą energią szaleje po całych dniach, no jak jej się tak chce to ja nie wiem.... ja bym jak ten kot się położyła i leżała... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe jak dziecka do kompa zasiądą?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurka wodna, coraz gorzej znoszę brak kota

    OdpowiedzUsuń