wtorek, 7 stycznia 2014

co cie nie zabije to ...może pomysl sobie o wątrobie

Już w starożytności uważano, że wątroba jest najważniejszym narządem w organizmie. Wtedy wierzono, że jest siedzibą duszy. Dzisiaj wiemy, że jest najważniejszym laboratorium chemicznym. Ogólnie mówiąc spełnia ponad 500 funkcji w organizmie. Ale jak to w życiu bywa świadomość świadomością, a my i tak maltretujemy wątrobę bez litości…


Wczoraj w godzinach przedpołudniowych odwiedził mnie DRESZCZ.
Niemile widziany, bo namolny, bez moralnych skrupułów burzący wszelkie plany dnia.
Ale Klaudia Maksa wszak silną psychicznie kobietą jest.
Gościa zignorowałam i wyruszyłam do miasta.

A DRESZCZ za mną zaciągnął się jak dym.
I się zaczął perfidnie mścić.W ramach rewanżu. Pięknym za nadobne. Wszak grypa to nie żarcik.

Wysyłałam zatem smsy, które nie dochodziły tam gdzie trzeba, albo frunęły w kosmos.
Nie poznałam swojej Dobrej Znajomej, odpowiadając jej per pani.
Używałam soli do herbaty
I dokonałam jeszcze paru innych wyczynów, niekoniecznie wartych Waszej uwagi…..
Wreszcie  Dreszczem zaczęło mną rzucać po ścianach (co na ten wykwintny styl moja droga Magda S-J? ;), toteż dla zdrowia i bezpieczeństwa całej Rodziny oraz istnienia świata  połknęłam leczący-proszek-cud plus dwa panadole, położyłam się do łóżka i zgasłam.

O drugiej w nocy na moją bolącą głowę wlazł kot wyrywając mnie z chorego snu. Na jawie okazało się, że bardzo bolały mnie też mięśnie.
Zwlokłam się więc i zaczęłam szukać po ciemku procha przeciwbólowego .
Jest! Bingo! Całe pudełko dorodnego panacetamolu!
Dwie tabletki łyk.

Za dziesięć minut odrodziłam się na nowo. Z tej radości poczyniłam skruszone maile do poszkodowanych, połaziłam po necie i zrobiło mi się słabo.
No co. Przecież zachorowałam na grypę.

Rano rzuciłam okiem. Na pudełko Dorodnego Paracetamolu.
500 mg w sztuce
Wzięłam w nocy tych sztuk dwie.

Pare godzin wcześniej wypiłam rozpuszczony proszek z zawartością 500mg ibuprofenu z dwiema tabletkami panadolu.

Co czyni:
1000mg paracetamolu
500 mg ibuprofenu
400 mg panadolu
w ciągu sześciu godzin.

I żyję….
Jaki z tego morał?
„Złego diabli nie wezmą”

Żarty żartami, ale nie warto grypy ignorować. A macie jakieś rzetelne informacje na temat tej wrednej choroby, która nieleczona potrafi się zemścić trójnasób?

Jak nie, to służę wiedzą  tutaj:)

Natomiast dla tych, którzy tak jak ja bezlitośnie  masakrują swoją wątrobę łykając sto tabletek naraz w celu zabicia bólu, gorączki i innych demonów polecam garść praktycznych informacji jak zreanimować wątrobę :)

Ból wątroby oznacza zaburzenia jej funkcji. Przyczyną tego stanu rzeczy może być nie tylko wirusowe zapalenie wątroby, ale także nadużywanie leków, a nawet wdychanie szkodliwych związków chemicznych, np. farb lub środków owadobójczych, nie mówiąc już o kawie, alkoholu i dymie tytoniowym. Zmaltretować własną wątrobę możemy także brakiem umiaru w jedzeniu tłustych, smażonych, ciężkostrawnych posiłków. Dlatego po świętach nierzadko daje nam ona o sobie znać. Powiększa się z przepracowania, rozciąga otaczającą ją torebkę ochronną i napiera na sąsiednie organy. Stąd nieprzyjemne uczucie kłucia w boku czy rozpierania pod żebrami. Lepiej nie ignorować tych objawów i żeby uniknąć późniejszych problemów, zastosować się do kilku zaleceń.

Warto na jakiś czas ograniczyć kawę i alkohol oraz papierosy. Dobrze by było w ogóle z nich zrezygnować, ale to wcale nie jest takie proste. Sama wiem z własnego doświadczenia, jak „łatwo" rzucałam palenie.

Nie przejadaj się. Ale bez paniki. To nie jest tożsame z drastyczną dietą. Wystarczy, że będziesz jeść regularnie w ciągu dnia 4-5 niezbyt obfitych posiłków.

Zrezygnuj z potraw tłustych i smażonych, zwłaszcza na głębokim tłuszczu. Na pierwszy rzut oka może ci się wydawać, że jeśli zrezygnujesz z gulaszu, mielonych, schabowych, klopsików i innych fajnych rzeczy, nie będziesz miała dużego wyboru.

Jednak tak źle nie jest. Cenne dla wątroby jest białko, dlatego jedzenie mięsa jest jak najbardziej wskazane. Wybieraj jednak drób, chude ryby i cielęcinę - jadaj je gotowane na parze, duszone w sosie własnym lub pieczone w folii. Pij odchudzone mleko i napoje mleczne.  
Nie zapominaj o warzywach. Najlepiej, żeby 80 proc. codziennej porcji warzyw było gotowanych, a 20 proc. - surowych. Najbardziej wskazane są jarzyny, które zawierają przeciwutleniacze, kwas foliowy i witaminę C, np. sałata, marchew, brokuły, buraki.  
Regeneracji wątroby sprzyjają karczochy. Ich wyciąg wspomaga rozpuszczanie złogów żółciowych. Kupisz je w hipermarketach lub delikatesach. Wybieraj zwarte, ciężkie główki z dużymi i ciasno przylegającymi płatkami, uginającymi się lekko pod naciskiem palców. Uważaj, by nie kupić karczochów zbyt twardych i włóknistych.
Do tej samej rodziny (astrowatych) co karczoch należy ostropest plamisty, którego wyciąg czyli sylimaryna to składnik wielu leków na wątrobę. Dlatego warto mielone ziarna ostropestu stosować jako przyprawę.

Z owocami lepiej nie przesadzaj, choć sezonowe jagody, jabłka czy grejpfruty nie zaszkodzą. Jednak wątroba pełniej skorzysta z bogactwa zawartych w owocach witamin i soli mineralnych, jeżeli wyciśniesz z nich sok czy przyrządzisz mus.
Z umiarem używaj soli. Kiedyś spotkałam człowieka, który w ogóle nie używał soli. Dla mnie było to wtedy szczytem wyrzeczeń, ale ta osoba powiedziała mi coś, co spowodowało, że sama spróbowałam nie solić. Powiedziała, że przez jakiś czas wszystko wydaje się mdłe, ale z biegiem czasu odkrywa się delikatny, prawdziwy smak potraw. Zawzięłam się i rzeczywiście po pewnym czasie odkryłam te nowe „ukryte" smaki. 
Przyprawiaj potrawy ziołami. 
Ogranicz słodycze. Dotyczy to przede wszystkim ciast z masami oraz kupnych słodyczy z długim terminem ważności - chodzi tu o środki konserwujące. 
Jeśli masz dużą nadwagę, postaraj się schudnąć, ale nie stosuj drastycznej diety poniżej 1200 kcal, ani tym bardziej długotrwałych głodówek.

Pij herbatki ziołowe, ułatwiające trawienie i usprawniające czynność wątroby. 
Jeśli po tym okresie skruchy wobec wątroby, ta będzie dalej obrażona, skonsultuj się z lekarzem Żarty żartami, ale nie powinno się dopuścić do zrujnowania tego narządu, bo gorzko możemy tego potem żałować. 
Pomyślcie zatem o tym. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. 



sobota, 4 stycznia 2014

jak wyczarowac przasny posiłek majac niewiele w lodowce

Dobry i treściwy obiad możesz zrobić mając nawet niewiele składników. Musisz się jedynie przekonać do prostych rozwiązań i nie bać się wykorzystywać pospolitych warzyw. Oto przepis na kapuśniak ze smażonymi ziemniakami z cebulą i kiełbasą - przykład na to, że można nawet przyjąć gości, nie mając nic konkretnego w lodówce.

- A, to jesteście niedaleko... Jakaś godzinka drogi...... Rozumiem, że zatrzymacie się u nas na obiad.....  Więc czekam, pa na razie......  - Dorota odłożyła słuchawkę z szerokim uśmiechem na ustach - Za godzinę przyjedzie mój brat z narzeczoną.
- Przepraszam, ale podobno miałaś jechać do hipermarketu, bo skończyły ci się zapasy..  - bezlitośnie zgasiłam radość koleżanki - A mogę wiedzieć jakie menu im zaproponujesz?
- Przaśne, kochana, przaśne - Dorota nie dała się zestresować - zamiast mi dokuczać pomóż mi obierać ziemniaki. I zadzwoń po Juniora, niech mi kupi główkę czosnku. Dam mu za to na loda.
- Ty mi dziecka nie przekupuj, tylko powiedz co ty kombinujesz?
- Kapuśniak ze smażonymi ziemniakami z cebulą i kiełbasą.
- Doris, ale ty naprawdę nie masz nic w lodówce poza kawałkiem boczku, końcówki rosołu z wczora, małego kawałka żółtego sera i laski kiełbasy.
- Wystarczy. Przecież mówię, że będzie to przaśny obiad, który zrobię z niewielu składników, a mianowicie
  • 2 kg ziemniaków
  • 1/2 kapusty kiszonej
  • 30-40 dkg boczku
  • 1 kiełbasy
  • 12 cebul
  • kawałka sera żółtego oraz
  • główki czosnku
Obierz ziemniaki i wrzuć do osolonej wody, niech sie gotują.
Ja tymczasem do resztki rosołu wleję odpowiednią ilość wody (żeby starczyło na 5-6 porcji zupy), wsypię liscie laurowe, kminek i podpalę gaz niech się zagotuje.

Na patelnię wrzucę pokrojony w kosteczkę boczek i jedną cebulę. Kiedy się stopi dodam łyżkę smalcu i wrzucę na to przepłukaną z kwaśnej wody kiszoną kapustę. Będę ją smażyć, mieszając od czasu do czasu.
Kiedy kapusta zmięknie i zrobi się lekko brązowa wrzucę ją do garnka z rosołem z wodą i dodam pół główki czosnku. Na małej patelni "usmażę" bez tłuszczu dwie łyżki mąki na złoto i dodam do zupy. Potem zostawię garnek na małym ogniu, żeby składniki się przegryzły.
Obiorę resztę cebuli, pokroję na połówki a potem te połówki na cieniutkie plasterki.

Na patelni rozpuszczę trochę oleju, wsypię cebulę, posolę, będę mieszać od czasu dusząc pod przykryciem na złoto, mieszając od czasu do czasu oczywiście.

Kiedy ziemniaki się ugotują od razu ubiję je ze zmiażdżonymi dwoma ząbkami czosnku i żółtkiem.
Na wysokiej patelni przysmażę lekko pokrojoną w kostkę kiełbasę. Na to wyłożę połowę ubitych ziemniaków, następnie wyłożę równomiernie uduszoną cebulę, następnie drugą warstwę ziemniaków, a na końcu starty ser (ser może być, ale nie musi). Wszystko zasmażę na patelni do momentu powstania lekkiej skorupki na spodzie.

Kapuśniak podajemy na głębokim talerzu, a zapiekane ziemniaki obok na małym. I proszę, jaki mamy fajny obiad!